Stefan Żeromski pseud. Maurycy Zych, Józef Katerla, ur. 1864 rok w Strawczynie, powieściopisarz, dramaturg, publicysta. Pochodził ze zubożałej rodziny szlacheckiej. Wychował się w Ciekotach w Górach Świętokrzyskich. Jego ojciec wspierał Polaków walczących w Powstaniu styczniowym. W roku 1873 dziewięcioletni Stefan trafił na rok do szkoły początkowej w Psarach. W gimnazjum utrzymywał się z korepetycji. Jesienią 1886 wstąpił do Szkoły Weterynaryjnej w Warszawie, opuścił ją z braku środków materialnych. W 1892 roku wyjechał do Szwajcarii, obejmując posadę zastępcy bibliotekarza w Muzeum Narodowym Polskim w Rappersvilu. Również w tym samym roku tj. roku kiedy Żeromski wraca z Szwajcarii ukazują się "Syzyfowe prace". W 1899 roku Żeromskiemu rodzi się syn Adam i ukazują się "Ludzie bezdomni". W 1897- 1903 pracował w Bibliotece Ordynacji Zamoyskich w Warszawie. W 1909 roku wyjechał z rodziną na 3 lata do Paryża, po powrocie osiedlił się w Zakopanem. W 1919 roku zamieszkał w Warszawie , brał czynny udział w życiu literackim: inicjator powstania i prezes Związku Zawodowego Literatów Polskich, założyciel polskiego Pen- Clubu, uczestniczył w akcji plebiscytowej na Mazurach. W latach dwudziestych osiedlił się w Konstancinie pod Warszawą, a później mieszkał na Zamku Królewskim w Warszawie. W 1922 ukazuje się książka "Wiatr od morza", za którą otrzymuje państwową nagrodę literacką, a w 1924 powieść Przedwiośnie. Debiutował jako nowelista na łamach Tygodnika Powszechnego w 1889 roku.

Ważniejsze dzieła

"Rozdziobią nas kruki, wrony" (1895)

"Syzyfowe prace" (1897)

"Ludzie bezdomni" (1899)

"Popioły" (1904)

"Powieść o Udałym Walgierzu" (1905)

"Echa leśne" (1905)

"Sen o szpadzie" (1905)

"Nokturn" (1907)

"Duma o hetmanie" (1908)

"Dzieje grzechu" (1908)

"Sułkowski" (1910) dramat

"Róża" (1909) dramat

"Wierna rzeka" (1912)

"Uroda życia" (1912)

"Walka z szatanem" (1916-1919)

"Wiatr od morza" (1922)

"Uciekła mi przepióreczka" (1924)

"Przedwiośnie" (1924)

"Międzymorze" (1924) poemat prozą

"Syzyfowe prace" - powieść Stefana Żeromskiego, która pierwodrukiem ukazała się w Nowej Reformie w 1897 roku. Żeromski opublikował ją pod pseudonimem Maurycy Zych. W "Syzyfowych pracach" autor na podstawie własnych doświadczeń z dzieciństwa i lat młodzieńczych przedstawił obraz szkoły w rosyjskim Królestwie Polskim i walkę polskiej młodzieży z rusyfikacją. "Syzyfowe prace" to utwór o dorastaniu, o niepokojach światopoglądowych młodości i świadomości społecznej młodych ludzi. Kanwę powieści Stefana Żeromskiego stanowią młodzieńcze doświadczenia autora. Opisując losy dwóch głównych bohaterów - Marcina Borowicza i Andrzeja Radka - przedstawia życie i naukę młodzieży w zaborczej szkole, metody rusyfikacji i walkę z nią, warunki zdobywania wiedzy w prowincjonalnej rosyjskiej szkole, pierwsze przyjaźnie i miłości. Żeromski obdarzył swym charakterem i doświadczeniami kilka postaci (Zygiera, Radka, Borowicza). Akcja powieści toczy się w latach popowstaniowych w zaborze rosyjskim, przede wszystkim w Klerykowie, w którym nietrudno dopatrzyć się prototypu Kielecczyzny, rodzinnej ziemi Żeromskiego. Symboliczna jest wymowa tytułu: "syzyfową pracą" były bezskuteczne zabiegi rusyfikatorów, zmierzające do wynarodowienia młodzieży polskiej. W mniej optymistycznej interpretacji "syzyfową pracą" była wytrwała walka młodych Polaków o zachowanie tożsamości narodowej. Tytuł można rozumieć dwojako, nawiązuje do mitologicznej historii Syzyfa. Można go interpretować jako oznakę uporu i wytrwałości młodzieży, poddanej rusyfikacji lub jako daremność szkolnych wysiłków rusyfikacyjnych zaborcy. Wszystkie ich starania były bezużyteczne ponieważ polska młodzież miała głęboko zakorzenioną miłość do ojczyzny. Krytycy dostrzegli osobliwy talent pisarza:

"zmysłowość wyobraźni, rozkochanej w naturze i czującej ją wszystkimi napiętymi nerwami, brutalny naturalizm i subiektywną nastrojowość, niesłychaną wrażliwość na cierpienie i na wszelki ból świata, uczucie patriotyczne o sile i natężeniu, o jakich dawno już w piśmiennictwie polskim zapomniano. I organiczny, głęboko przejmujący smutek tej prozy, przenikający całość przedstawionego w niej obrazu świata. " (Artur Hutnikiewicz, "Młoda Polska", PWN, Warszawa 2001).

"Żeromski był nie tylko piewcą bohaterskich zmagań narodu zrywającego się niejednokrotnie do walki o wolność. Szukał wnikliwie przyczyn klęski powstań. Dostrzegł je zaś w samej strukturze klasowej, w zapóźnionym rozwoju społecznym, w egoizmie klas panujących, utrzymujących masy ludowe w zacofaniu i ciemnocie, a tym samym osłabiających ich mobilizację do walki narodowowyzwoleńczej. " (J.Z. Jakubowski, Wstęp, w: "Syzyfowe prace", Warszawa 1979).

Treść utworu.

Kieleccyzna, II połowa XIX wieku.

Rodzice Marcina - Helena i Walenty Borowiczowie - należeli do zubożałej szlachty. Nie stać ich było na opłacanie korepetytora, który przygotowałby Marcina do egzaminu w gimnazjum rosyjskim. Korepetytorzy mieli duże wymagania i żądali dużo pieniędzy:

"(…) dziś ledwo za trzydzieści rubli w miesiąc na wieś pojedzie, a chce mieć pokój osobny, wszelkie wygody, wszelkie przyjemności, usługę…młodą, konia pod wierzch, chce się zabawić kiedy niekiedy, chce świąt ".

4 stycznia 1872 roku postanowili odwieść swojego jedynego ośmioletniego syna do szkoły w Owczarach, do rosyjskiej szkoły, gdzie nauczyciele (nawet polscy) mówią po rosyjsku i rusyfikują dzieci.

"Termin odstawienia Marcina do szkoły przypadł na dzień czwarty stycznia.

Obydwoje państwo Borowiczowie postanowili odwieźć jedynaka na miejsce. Zaprzężono konie do malowanych i kutych sanek, główne siedzenie wysłano barwnym, strzyżonym dywanem, który zazwyczaj wisiał nad łóżkiem pani, i około pierwszej z południa, wśród powszechnego płaczu, wyruszono.

Dzień był wietrzny i mroźny. Mimo to jednak, że szczyty wzgórz kurzyły się nieustannie od przelatującej zadymki na rozległych dolinach, między lasami, zmarznięte pustkowia leżały w spokoju i prawie w ciszy. Szedł tylko tamtędy zimny przeciąg, wiejąc sypki śnieg, niby lotną plewę. Gdzieniegdzie wałęsały się nad zaspami smugi najdrobniejszego pyłu, jak pyłek przyduszonego paleniska".

Początkowo Marcinowi jest ciężko się zaaklimatyzować do tych warunków, niezwykle boleśnie przeżył rozstanie z rodzicami. Szkoła była prowadzona przez państwa Wiechowskich. Szkoła była uboga, składająca się z jednej tylko sali. Pan Wiechowski jest kiepskim nauczycielem. Większość uczniów dopiero poznaje litery. Muszą uczyć się wszystkiego po rosyjsku: czytania, pisania, śpiewu. Lekcje są nudne, początkowo uczy się dobrze. Marcin bardzo tęsknił za matką, pan Wiechowski był surowy, lekcja rozpoczynała się modlitwą, następnie nauczyciel wyznaczał Michcika do czytania rosyjskiej bajki i liczenia, Lekcja rozpoczynała się modlitwą, następnie nauczyciel wyznaczał Michcika do czytania rosyjskiej bajki i liczenia. Marcin był coraz zaradniejszy. Miał jedynie trudności z arytmetyką i rosyjskimi dyktandami.

"Przez całe dwa miesiące żadne z rodziców nie odwiedzało Marcinka. Postanowiono go zahartować, włożyć w rygor i nie zamazgajać wizytami ".

Pan wiechowski poinformował dzieci o wizytacji szkoły przez naczelnika. Dzieci uczyły się rosyjskich pieśni. Przyjęto go w szkole z należytą czcią, ale wizytator Naczelnik Jaczmieniew był oburzony niskim poziomem wiedzy uczniów, dostrzegł, że nie potrafią dobrze czytać po rosyjsku:

"Na takie stado - dwu czyta, a pozostali nic nie umieją (…) znaczna ilość czyta po polsku (…).Pan jako Polak i katolik prowadzisz polską propagandę ".

Wizytator zapowiedział panu Wiechowskiemu dymisję, nic nie chciał jeść, nie skorzystał poczęstunku i opuścił szkołę. Po chwili wrócił i podwyższył Wiechowskiemu pensję. Przyczyną zmiany zachowania naczelnika były skargi chłopów na nauczyciela za to, że uczy ich dzieci w języku rosyjskim. Jaczmieniew zastanawia się jak zrusyfikować polskie chłopstwo i jak to zrobić skutecznie.

Po ukończeniu elementarnej szkoły w Owczarach Marcinek pragnie dalej się uczyć w gimnazjum klasycznym w Klerykowie. Sprawdzono wiadomości z gramatyki, umiejętności czytania, opowiadania i recytacji. Drugi egzamin był szczegółowy i dotyczył pisowni. Komisja egzaminacyjna składała się z trzech osób: inspektora gimnazjum, pana Majewskiego i jednego z nauczycieli. Matka wraz z synem w hotelu na ogłoszenie terminu egzaminów. Marcin zdał egzaminy do gimnazjum. Marcin z mamą udali się do pani Przepiórkowskiej, która wynajmowała stancję gimnazjalistom. Marcin Borowicz rozpoczął naukę w gimnazjum w Klerykowie. Gimnazjum było surowe, oparte na dyscyplinie i kontrolach. Wszystkie lekcje odbywają się po rosyjsku, po pewnym czasie zaczyna obowiązywać zakaz mówienia po polsku. Nie można posiadać polskiej literatury, odbywają się rewizje, donosicielstwo, za najdrobniejsze przewinienia grożą kary cielesne. Nauka polega na pamięciowym opanowywaniu materiału. Uczniowie muszą czytać rosyjskie lektury. Nauczyciele to rusyfikatorzy zmierzający do zbawienia młodzieży poczucia tożsamości narodowej. Język polski jest nieobowiązkowy, prowadzony w nieciekawy sposób. Marcin mieszkał na stancji z Pigwańskim, korepetytorem, który mówił i objaśniał po rosyjsku. Marcin nie radził sobie w szkole. Tylko język polski nie sprawiał mu kłopotów. Marcin Borowicz siedział w jednej ławce z Romciem Gumowiczem. Czuł się samotny:

"Borowicz czuł się na stancji samotnym jak palec. Jego troski, okropne trwogi, wyrastające szczególniej na glebie arytmetyki, nikogo nie interesowały (...)Z tych wykładów Marcinek nie osiągał nie tylko żadnego zrozumienia rzeczy, ale owszem, głupiał coraz okropniej i męczył się coraz bardziej. "

W przeddzień Zielonych Świątek Marcin dostał dwudniowy urlop i mógł pojechać do domu.

Latem umarła pani Borowiczowa. Zaczęły się kłopoty w szkole i zaniedbania w nauce. I nie jest przeciwnikiem rusyfikacji (broni nauczyciela historii przed Figą-który zbuntował się ponieważ nauczyciel obrażał Polskę). Ojciec folwarku nie miał czasu, by zajmować się Marcinem:

"Marcin nie miał już teraz ani wykwintnej bielizny, ani przysmaków (…), chłopak czuł, że nie ma z kim dzielić się swymi zwycięstwami szkolnymi bądź porażkami, nikt go nie mobilizował do pracy. Toteż chłopcu świat opustoszał, zgasło nad nim słońce i nastał jakby po dniu promiennym wieczór zimny i nielitościwy ".

Kolega z klasy, Mankowicz, złożył donos na Marcina za mówienie w języku polskim. Marcin został ukarany przez profesora Rudolfa Lima przy całej klasie. Języka rosyjskiego uczył Iłarion Stiepanycz Ozierskij, który kompletnie nie radził sobie z dyscypliną w klasie. Matematyki uczył pan Nogacki - był skutecznym pedagogiem i rusyfikatorem.

Po ukończeniu czwartej klasy Marcin spędzał wakacje w Gawronkach. Dworek popadł w zaniedbanie, Marcin czuł się odpowiedzialny za swój rodzinny dom, sumiennie wypełniał obowiązki narzucone mu przez ojca. Cale dnie spędzał poza domem, zainteresował się myślistwem. Tropił zwierzynę, strzelał do niej, w tym czasie poznał znakomitego myśliwego, chłopa Szymona Nogę.

"Marcinek rzucił się do rąk ojcowskich: dotychczas wolno mu było nosić tę dubeltówkę, ale tylko wtedy, gdy nie była nabita, - i czasami trafiać do celu.

- A przecie nie wystrzelaj mi wszystkich kaczek, niechże choć z jedna pozostanie na mój strzał... - rzekł starszy pan, kiedy już Marcinek zbiegł ze wzgórza ogrodowego, dążąc na groblę.

Tuż za ogrodem rozciągał się duży staw, zarosły grzybieniem, tatarakiem, wysokiemi sitami i rokiciną. Do stawu wpływała rzeka, jak długi wąż, licznemi zakrętami wijąca się przez łąki. Ze wzgórz Otaczających płynęły do niej potoki, a obok każdego z nich kwitły rozkoszne dolinki, pełne bujnych brzóz, malin, tarniny, jeżyn, traw sięgających do pasa i kwiatów najcudniejszych na ziemi. W pewnych miejscach strumień ginął zupełnie w głębi krzewów i słychać było tylko cichy szmer jego, podobny do wesołego śmiechu istoty żywej i pełnej szczęścia. Trzeba było rozgarnąć mokre gałęzie, ażeby dojrzeć czystą strugę, po której dnie pełzały duże, czarne raki".

W nowym roku szkolnym na czele gimnazjum stał dyrektor Kriestoobriadnikow, a w skład rady szkoły wchodzili: inspektor Zabielski, nauczyciel historii - Kostriulew i nauczyciel łaciny - Pietrow. Wprowadzono nowe zasady w szkole. Ograniczono swobodę uczniów, organizowano uczniom wyjścia na spektakle rosyjskich teatrów amatorskich. Systematycznie kontrolowano stancje w poszukiwaniu polskich książek. Uczniom nie wolno było chodzić do teatru na polskie sztuki. Rusyfikatorzy:

"mieli oni na celu wzmocnienie tętna życia ludzi ruskich w mieście Klerykowie, po wtóre mieli na celu odpolszczenie tak zwanych Polaków ".

Marcin zaprzyjaźnił się z inspektorem Zabielskim i stał się częstym bywalcem w jego domu. W szóstej klasie gimnazjum, do niższej klasy przybył nowy kolega - Andrzej Radek. Pochodził ze wsi Pajęczyn Dolny.

"Jędrek wyjął z tornistra osełkę masła, zawiniętą w czystą szmatę, krajał bułki nożykiem, smarował je masłem, zapijał «drozdowskiem» i spoczywał w chłodzie izby. Naprzeciwko niego siedziała gospodyni. Z za hałasów szynkwasu widać było tylko jej tłustą, czy obrzękłą twarz, podwiązaną chustkami. Złe oczy tej baby świeciły się, jak węgle i badawczo w podróżnego wpijały.

- Skądże to kawaler? - rzekła nareszcie - wolno spytać?...

- Zdaleka, moja pani - rzekł Radek, nie kontent wcale z indagacji.

Szynkarka przysunęła sobie lepiej rynkę z duszoną kiełbasą, odetchnęła gniewnie i rzekła:

- Zdaleka? Uczyń i sam idzie piechtą Cóż to znowu za moda!

Jędrek zaczerwienił się i zmieszał niepomału.

- Idę - rzekł - do Klerykowa. Skończyłem cztery klasy w Pyrzogłowach, a teraz chcę się dostać jako do piątej..."

Radek uczył się u Antoniego Paluszkiewicza zwanego Kawką, który zwrócił uwagę na chłopca. Zorientował się, że jest on bardzo zdolny. Andrzej nie miał w szkole żadnych problemów z nauką, był solidnym uczniem. Koledzy jednak drwili z jego gwary, dali mu odczuć jego chłopskie pochodzenie. Radek dzielnie znosił kpiny. Zaprzyjaźnił się z Marcinem Borowiczem. Marcin uratował go przed wyrzuceniem ze szkoły.

Wśród uczniów powstały dwie grupy: literatów i wolnopróżniaków. Marcin Borowicz należał do pierwszego obozu. Czytali dzieła rosyjskie i wygłaszali referaty, w których obrażali Polskę. Do klasy przyszedł nowy uczeń, Bernard Zygier, wydalony z warszawskiego gimnazjum za działalność konspiracyjną, był jednak patriotą który bardzo dobrze znał historię Polski. Mieszkał u Kostriulewa, znał doskonale biografię Mickiewicza. Wykazywał się wszechstronną wiedzą z zakresu literatury i gramatyki polskiej. Umiał wspaniale recytować na lekcji języka polskiego utwór "Reduta Ordona" Adama Mickiewicza, uświadomił wtedy uczniom klasy siódmej, jakie są ich obowiązki wobec ojczyzny. Oddziałało to na Marcina:

"Serce Marcina szarpnęło się nagle jakby chciało wydrzeć się z piersi, ciałem jego potrząsnęło wewnętrzne łkanie. Ścisnął mocno zęby, żeby z krzykiem nie szlochać. Zdawało się, że nie wytrzyma, że skona z żalu ".

Uczniowie klasy ósmej: Marcin Borowicz, Marian Gontala, Figa - Walecki, Bernard Zygier i siódmoklasista Andrzej Radek spotykali się codziennie w mieszkaniu Mariana Gontali. Kierownikiem spotkań był Zygier. Czytali zakazaną lekturę, dyskutowali o przeszłości Polski, pisali referaty patriotyczne. Budzi się w nich świadomość narodowa, Majewski ich śledził, któregoś dnia Marcin to zauważył i obrzucił znienawidzonego nauczyciela błotem.

Marcin Borowicz zakochał się w Annie Stogowskiej zwanej Birutą. Była jedną z najlepszych uczennic żeńskiego gimnazjum w Klerykowie. Była córką wojskowego lekarza Polaka pozostającego na służbie carskiej i matki Rosjanki. Pokochali się, wyznali sobie miłość. Przygotowywali się do matury. Po egzaminie maturalnym Marcin wrócił do Gawronek. Po przyjeździe do Klerykowa, został ukarany za chęć studiowania na Uniwersytecie Warszawskim. Został uznany z wroga Rosji. Chciała spotkać się z Birutą, ale okazało się, że pięć tygodni wcześniej wyjechała wraz z doktorem Stogowskim w głąb Rosji. Marcin idzie do parku i czyta wiersz napisany prze Birutę:

"Ach, kiedyż wykujem strudzeni oracze

Lemiesze z pałaszy skrwawionych ?

Ach, kiedyż na ziemi już nikt nie zapłacze,

Prócz rosy łąk naszych zielonych ?"

Marcin spotyka się w parku z Radkiem.

"Marcin podniósł głowę i zobaczył twarz Radka, wówczas ucznia klasy ósmej, który stał schylony.

Szerokoramienny, chudy i śniady chłop wlepił swe siwe oczy w twarz jego i cicho pytał:

- Cóż ci to, Borowicz, cóż ci to?

Marcin nie był w stanie rzec słowa, nie mógł patrzeć, wyciągnął tylko rękę i wspomógł się na siłach, czując uściśnienie kościstej, a jakby z żelaza urobionej prawicy Radkowej".

"Syzyfowe prace" to utwór, który w pewnym stopniu jest odbiciem dzieciństwa i młodości autora, zawiera wątki autobiograficzne. Sylwetkę i losy bohatera oparł Żeromski w znacznej mierze na własnej biografii oraz na doświadczeniach wyniesionych z kieleckiego gimnazjum. Andrzej Radek to też postać wzorowana na autentycznej. Badacze literatury podkreślają, że utwór ten zajmuje w dorobku pisarza jedno z czołowych miejsc. Ewolucja bohatera od dzieciństwa aż po dojrzałość poglądów patriotycznych stanowi główny wątek powieści. Marcin Borowicz jest rówieśnikiem pisarza, Gawronki to Ciekoty, gdzie pisarz spędził dzieciństwo i młodość. Gimnazjum w Klerykowie to gimnazjum w Kielcach, gdzie uczył się Żeromski. Obraz Klerykowa to obraz Kielc. Andzrej Radek to postać wzorowana na Machajskim, który był przyjacielem Żeromskiego w latach szkolnych. Przezwisko "Kawka", które nosił Paluszkiewicz, to przezwisko Żeromskiego.

Szkoła w Owczarach chce wynarodowienia ludzi ze wsi, pan Wiechowski jest gorliwym rusyfikatorem. Uczy po rosyjsku, czytania, pisania i śpiewu. Gimnazjum w Klerykowie to szkoła, w której językiem wykładowym jest rosyjski. W szkole można mówić tylko w języku rosyjskim, język polski jest przedmiotem nieobowiązkowym. Nauczyciele historii szydzą z historii Polski, kpią z dziejów Polski, uczą tego przedmiotu tylko Rosjanie. W szkole szerzy się donosicielstwo, kłamstwa, nadzór nad uczniami, stosowanie kar cielesnych za najdrobniejsze przewinienia. Uczniowie muszą czytać mnóstwo rosyjskich lektur, obowiązuje metoda pamięciowa. Uczniom wpajano, że wszystko, co polskie jest złe. Nauczyciele sprawdzają stancje uczniowskie, zakazywano posiadania polskich książek. Gramatyki uczono w języku rosyjskim, teksty polskie tłumaczono na rosyjski. Pan Wiechowski jest kiepskim nauczycielem, jest nienajlepiej wykształcony, skupia się tylko na nauce języka rosyjskiego. Nauczyciele w Klerykowie to bezwzględni rusyfikatorzy. Zależy im na ty, by polska młodzież wyrzekła się swojej narodowości, pan Wiechowski wykonuje wszystkie zalecenia Rosjan. Szetter jest nauczycielem języka polskiego, nikomu nie ufa, boi się utraty swojej posady, stara się gorliwie wykonywać przepisy władz szkolnych, ostrożny. Nie ma odwagi wpoić uczniom, jak ważna jest znajomość języka narodowego i polskiej kultury. Pan Nogacki, Polak, człowiek solidny, ale tylko pozornie. Jest niebezpiecznym rusyfikatorem, uczy matematyki. Pan Majewski, zrusyfikowały Polak, bierze łapówki, donosiciel, Polak- zdrajca. Kostiulew, tępi wszelkie oznaki polskości wśród uczniów, ośmiesza fakty związane z dziejami Polski. Opowiada historie nieprawdziwe, Polaków obrażają Polaków, szydzi z polskości. Dyrektor Kriestoobradnikow tępi oznaki polskości, udaje opiekuńczego, dobrego pedagoga, by pozyskać serca uczniów i zbliżyć się do nich. Zaprasza uczniów do teatru, zaprasza do siebie, częstuje słodyczami. Dzięki temu dużo łatwiej przychodzi im wychowywanie uczniów na Rosjan. Podobnie zachowuje się inspektor Zabielski, tłumi ducha narodowego, stara się wciągnąć swoich wychowanków w życie rosyjskiej społeczności. Nauczyciele polscy początkowo starają się pomagać młodzieży, ale po przybyciu Kriestoobriadnikowa już nic nie mogą zdziałać, boją się o swoje posady. Rusyfikacja przybiera różne postaci, ukazuje się atrakcyjność rosyjskiej kultury, sposoby jednania sobie polskiej młodzieży. Język rosyjski staje się językiem wykładowym wszystkich przedmiotów, tylko religii mogła być prowadzona w języku polskim. Obowiązuje nauka czytania i pisania po rosyjsku, zabrania się używania języka polskiego, zmniejszono ilość lekcji języka polskiego. Historii mogli uczyć wyłącznie Rosjanie. Obraz rusyfikacji ukazany jest w powieści zgodnie z ówczesną rzeczywistością. Rusyfikacja była procesem, szczególnie nasilonym w okresie rozbiorów Polski, w którym państwo rosyjskie dążyło do wynarodowienia poprzez stopniowe narzucanie języka, kultury, sztuki i zwyczajów rosyjskich. Proces ten był szczególnie znaczący wobec dzieci, ze względu na ich ubogą jeszcze znajomość kultury i języka polskiego. Gwałtowne zaostrzenie rusyfikacji nastąpiło po upadku powstania listopadowego, co doprowadziło do zniesienia konstytucji z 1815 roku Zlikwidowano Sejm i odrębne wojsko polskie, wprowadzono rosyjskie instytucje i rosyjskie prawo, usunięto język polski z urzędów, a nawet z kolei, konfiskowano uczestnikom powstania majątki ziemskie. Myślano również aby w języku polskim wprowadzić alfabet rosyjski.

Po 1883 roku rozpoczęto prześladowanie polskości i katolicyzmu. O wszystkim decydowali rosyjscy naczelnicy wojskowi oraz namiestnik Iwan Paskiewicz. Zachowana Rada Stanu do 1914 roku składa się w większości z Rosjan. Stopniowo różne dziedziny życia podporządkowano kierownictwu centralnemu w Petersburgu. Zlikwidowano Uniwersytet Wileński, Liceum Krzemienieckie i inne polskie gimnazja. Jedyną polską uczelnie akademicką w Królestwie, Szkołę Główną Warszawską założoną w 1862, w 1869 roku przekształcono w rosyjski Uniwersytet Cesarski.

W powieści Żeromskiego młodzież próbuje walczyć z procesem rusyfikacji. Uczniowie spotykają się potajemnie "na Górce" u Gontali, aby czytać i dyskutować po polsku. Poznają historie i literaturę Polski. Uczą się polskości, dojrzewają, polskich książek, szczególnie utworów Adama Mickiewicza użycza Radek, literatura budzi w chłopcach poczucie narodowości. Marcin Borowicz początkowo ulega rusyfikatorom, nie zdając sobie sprawy, że nie postępuje dobrze, dopiero zetknięcie się z Zygierem pozwala Marcinowi zrozumieć swój błąd. Zygier deklamuję "Redutę Ordona":

"- Niech będzie Zygier... - powiedział. - Chcesz pan uczęszczać na lekcje języka polskiego?

- Rozumie się! Przecież to nasz język ojczysty... (Wied' eto nasz rodnoj jazyk).

Sztetter obejrzał szybkim lotem drzwi oszklone, tego ucznia, dziennik i poruszył wargami, jak gdyby mówił jakieś słowo, czego przecie nikt nie dosłyszał. Po chwili rzekł:

  • No... czytaj pan !" (...)

- Umiesz pan może co na pamięć?

- Tak, umiem to i owo.

- Proszę powiedzieć.

Zygier złożył książkę, przez chwilę się namyślał i wnet zaczął mówić głosem nie donośnym, ale dźwięcznym, jak szlachetny metal: «Nam strzelać nie kazano. Wstąpiłem na działo...»

Usłyszawszy te wyrazy, Sztetter zerwał się na równe nogi i zaczął machać rękami, ale Zygier nie umilkł. Jakby odepchnięty jego wzrokiem nauczyciel siadł na swem krześle, podparł głowę rękoma i nie spuszczał oka z szybek we drzwiach. W klasie stała się cisza. Wszystkie oczy skierowały się na wypowiadającego «wiersze polskie». Ten mówił równo, ze spokojem i umiarkowaniem, ale jednocześnie z jakąś ukrytą w słowach, wewnętrzną gwałtownością, która kiedy niekiedy, w pewnych cezurach, wymykała się między sylabami. Dziwne, niesłychane słowa przykuwały uwagę, potężny obraz boju rozwierał się przed oczyma słuchaczów - i nagle mówca dźwignął swój głos o stopień wyżej: «Gdy Turków za Bałkanem twoje straszą spiże, Gdy poselstwo francuskie twoje stopy liże, Warszawa jedna mocy twej urąga! Podnosi na cię rękę...»

Nauczyciel syknął i zaczął wstrząsać głową. Wtedy «Figa» - Wałecki wylazł ze swej ławki, zbliżył się do drzwi, wspiął na palce i, spoglądając uważnie w korytarz, machnął ręką na Zygiera, żeby gadał dalej. Nie była to już recytacja utworu wielkiego poety, lecz oskarżenie uczniaka polskiego, zamknięte w zdarzeniach bitwy. Był to własny utwór, własna mowa. Każdy obraz walki dawno przegranej wydzierał się z ust mówcy, jako pragnienie uczestnictwa w tem dziele zgubionem. Uczucia dziecięce i młodzieńcze, po miljon kroć znieważane, leciały teraz między słuchaczów w kształtach słów poety, pękały wśród nich, jak granaty, świszczały, niby kule, ogarniały dusze na podobieństwo kurzawy bojowej. Jedni słuchali wyprostowani, inni wstali z ławek i zbliżyli się do mówcy. Borowicz siedział zgarbiony, podparłszy pięścią brodę, i rozpalone oczy wlepił w Zygiera. Dręczyło go przemierzłe złudzenie, że on to wszystko już niegdyś słyszał, że on to nawet gdzieś jakby własnem okiem widział, ale nie mógł pojąć, co będzie dalej - i słuchał ze wstrętem i złością, ale z dreszczem dziwnego bólu w piersiach. Wtem Zygier zaczął mówić: «...nieraz widziałem Garstkę naszych, walczącą z Moskali nawałem, Gdy godzinę wołano dwa słowa: - pal! nabij! Gdy oddechy dym tłumi, trud ramiona słabi, A wciąż grzmi rozkaz wodzów, wre żołnierza czynność, Nakoniec bez rozkazu pełnią swą powinność, Nakoniec bez rozwagi, bez czucia pamięci Żołnierz, jako młyn palny, nabija, grzmi, kręci Broń od oka do nogi, od nogi - na oko... Aż ręka w ładownicy długo i głęboko - Szukała... Nie znalazła... I żołnierz pobladnął, Nie znalazłszy ładunku, już bronią nie wtadnął I poczuł, że go pali strzelba rozogniona I puścił ją i upadł... Nim dobiją, skona...»

Borowicz zamknął oczy. Znalazł już wszystko".

U Marcina rodzi się nienawiść do Rosjan, do całego systemu szkolnego, pragnie zemsty, ofiarą zemsty pada Majewski, którego Marcin obrzuca grudami ziemi. Młodzież nie daje się zrusyfikować, stawia opór, czują się Polakami, wzrasta ich świadomość narodowa, są dumni z literatury, kultury i historii polskiej, przestają ulegać procesowi rusyfikacji. Andrzej Radek jest uparty, cechuje go siła, jest oczytany i nie ulega rusyfikacji. Bernard Zygier jest odważny, zna świetnie literaturę polską, recytuje "Redutę Ordona" na lekcji języka polskiego. Tworzy kółko patriotów, wywiera wpływ na swoich kolegów, dzięki niemu potrafią oni zrozumieć swój błąd i nie ulec rusyfikacji.

Powieść "Syzyfowe prace" jest opowieścią autobiograficzną, odzwierciedla proces rusyfikacji polskiej młodzieży. Powieść opublikowana po raz pierwszy w 1897 roku, była potem wielokrotnie wznawiana.

6 listopada 2000 roku premierę miał film "Syzyfowe prace", który jest kinową wersją serialu TV z 1998 roku. W sierpniu 2000 w Łodzi Górach Świętokrzyskich i w okolicach Chęcin trwały zdjęcia do nowego zakończenia filmu. Scenariusz filmu powstał na podstawie powieści Stefana Żeromskiego.